Czy pandemia zmieniła zasady savoir-vivre’u?
Od lat zajmuję się szkoleniami z dress code’u i savoir-vivre’u. Tematyka ta uchodzi za dość stabilną, ponieważ zmiany zachodzą bardzo wolno, aczkolwiek konsekwentnie. Największy wpływ na zmiany kanonów zachowania i ubioru, mają zmiany społeczne i rozwój technologii.
Pandemia zmieniła świat, który znaliśmy dotychczas, ale czy była w stanie zmienić zasady savoir-vivre’u?
Na pewno zmieniła nas jako ludzi. Staliśmy się bardziej uważni na zdrowie, na siebie, przewartościowaliśmy wiele spraw, do głosu doszły też nasze kompleksy i braki. Czy ma to wpływ na etykietę?
Przyjrzyjmy się jednej ze sztandarowych zasad savoir-vivre’u: podawanie ręki na powitanie.
Bardzo upraszczając, zasada jest taka, że to ważniejsza osoba (wyżej w hierarchii biznesowej) inicjuje podanie ręki. Jak to wygląda dzisiaj? W pewnym stopniu w ogóle zrezygnowaliśmy z tego gestu. Wiadomo, korona, nie każdy czuje się komfortowo. Doszło nawet do sytuacji, w których niektórzy wprost odmawiają podania ręki (dotychczas faux paux dużego kalibru!). Tak na marginesie, pamiętacie słynne „Panu to ja mogę nogę podać!”, podczas debaty pomiędzy prezydentami Wałęsą i Kwaśniewskim (1995r.)? Wtedy odbiło się to bardzo dużym echem i pozostawiło po sobie spory niesmak.
Dziś odmówienie podania ręki tłumaczymy, że przepraszam, ale to ze względów bezpieczeństwa, i druga osoba nie odbiera tego jako afrontu, czy celowej niegrzeczności wymierzonej w jego osobę. Trochę wyluzowaliśmy.
Druga znaczna zmiana, to przeniesienie spotkań z kawiarni do on-line’u. Internet daje nieograniczone możliwości poznawania nowych ludzi, rozwój kontaktów i sieci biznesowych. Ale świat rzeczywisty daje prawdziwe relacje. Warto zachować balans miedzy jednym i drugim. Wracając jednak do etykiety, spotkania on-line często prowadzimy z domów. Dlatego nabraliśmy większej tolerancji i zrozumienia dla zacinającego internetu, wpadających w kadr domowników, czy krzyków dzieci. Nie zapomnę, jak jeszcze przed pandemią straciłam kontrakt na szkolenie, ponieważ miałam awarię kamerki i nie mogłam się „zobaczyć” na Skypie. Dziś mamy więcej wyrozumiałości, a może więcej pomysłów jak znaleźć alternatywne rozwiązania. W każdym razie przestrzeń wirtualna stała się codziennością, co pociągnęło za sobą pewną pobłażliwość dla drobnych gaf i niedociągnięć.
Czy to dobrze? I tak i nie. Osobiście jestem za tym, żeby zasady savoir-vivre były dla nas, nie my dla nich. Jednak mam wrażenie, że niektórzy za bardzo odpuścili.
Zapomnieliśmy, jak okazywać szacunek drugiej osobie. Bo przecież mogę rozmawiać przez telefon i myć przy tym naczynia. Przecież nic się nie stanie, jak zadzwonię z toalety. Albo przy rozmowie telefonicznej zjem sobie obiad, ze wszystkimi odgłosami towarzyszącymi konsumpcji, włącznie z mlaskaniem i siorbaniem. Serio? Efekty dźwiękowe naprawdę słychać przez słuchawkę (odgłosy naczyń, echo w toalecie, szum wody, klikanie w klawiaturę itd.), a druga strona, nawet jeśli nic nie powie, może poczuć się lekceważona. Pamiętaj, że zawsze budujemy swój wizerunek, nie tylko wtedy kiedy nas widać.
Zasady rozmów przez telefon czy on-line, są dokładnie takie, jak podczas rozmowy w świecie rzeczywistym: poświęć cały czas i uwagę swojemu rozmówcy, nie daj odczuć, że inne sprawy odciągają twoje myśli. Uważność na drugą osobę, to klucz do zbudowania wartościowych relacji.
Zauważyłam jeszcze jedno dość niepokojące zjawisko. O ile jesteśmy w stanie zrozumieć, że gdzieś w tle, od czasu do czasu słychać dziecko i generalnie nie jest to większy problem (chyba, że dzieje się to notorycznie, może warto pomyśleć o jakiejś opiece chociaż na czas spotkań on-line czy telefonów biznesowych), to jeśli naszych granic nie szanuje dorosły domownik, to już mamy problem.
Jeżeli podczas rozmowy z potencjalnym kontrahentem słyszymy nagle „miałeś wynieść śmieci, ile razy ci mówiłam!”, „znowu twoje kosmetyki walają się po całej łazience!”, „co ty robisz w domu przez cały dzień, że tu taki syf!” itd., to czujesz jak to wpływa na wizerunek? Upokarzające dla obu stron, tak naprawdę nie wiadomo jak zareagować, puścić mimo uszu, zażartować czy wyrazić wsparcie? Totalnie żenująca, niekomfortowa sytuacja, która mimowolnie zmienia nasze postrzeganie drugiej osoby. Jestem daleka od analizowania skąd takie zachowanie (pewnie chęć zwrócenia na siebie uwagi), ale przede wszystkim ogromny brak szacunku dla swojego partnera/partnerki.
Sfera on-line’u i zwiększonej komunikacji niebezpośredniej, pozwala nam na większy dystans, także w zachowaniu, ale nie zwalnia z zasad dobrego wychowania. Wizerunek budujemy cały czas.
I na koniec, najważniejsza zasada savoir-vivre’u: nie ważne co zrobisz, ważne jak druga osoba będzie się przy tobie czuła. To jest tak naprawdę klucz do etykiety, savoir-vivre’u, a tak naprawdę do całkiem szczęśliwego życia.